Tym razem Wiktoria Kotwicka z Wrocławia opowiedziała o niecodziennej podróży, którą w latach 1995-1997 przedsięwziął jej nieżyjący już ojciec, Tadeusz Kotwicki. Była to mianowicie podróż konno od południowego (Cieśnina Magellana) do północnego (Przesmyk Darién) krańca Ameryki Południowej.
Jak się okazuje, w liczącą ponad 10 tysięcy kilometrów podróż Tadeusz Kotwicki wyruszył jedynie z przywiezionym z Polski siodłem własnej roboty i 500 dolarami, za które już na miejscu kupił patagońską klacz, którą przezwał Kropka. Co ciekawe, początkowo podróżował bez elementarnej choćby znajomości hiszpańskiego czy angielskiego. Pomimo trudnych początków dzięki hartowi ducha, wytrwałości, pomocy wielu życzliwych ludzi i nieodzownemu łutowi szczęścia Kotwicki przejechał w ten sposób Argentynę, Boliwię, Peru i Kolumbię.
W 2019 roku jego córka, Wiktoria, pojechała do Ameryki Południowej przede wszystkim, aby odwiedzić ludzi, którzy pomogli jej ojcu i zaprzyjaźnili się z nim przed laty. –Okazuje się, że tato stał się tam swego rodzaju legendą, a ja dzięki ich wspomnieniom jak gdyby przedłużyłam jego niestety przedwcześnie zgasłe życie – powiedziała między innymi.
Spotkanie było bogato ilustrowane zdjęciami, fragmentami materiałów filmowych zebranych do dokumentu o Kotwickim, który wszakże ostatecznie nie doczekał się realizacji, a także lekturą listów, które Tadeusz regularnie pisał do żony przez cały ten czas i które po latach stały się dla córki kopalnią wiedzy o tej niezwykłej podróży.
Zapraszamy na kolejne otwarte dla wszystkich spotkania z podróżnikami, o których zawsze na bieżąco informujemy na naszej stronie internetowej i w mediach społecznościowych.
(pb)